poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Weźmy się w garść, oke?

Tak...

Kilka spraw:

  1. Blog umiera. Błagam, padam na kolana, na twarz nawet, ale weźmy się w garść. Kiedyś chat tak pięknie działał, a teraz co? 
  2. Allex, bardzo mi przykro, że odchodzisz, zwłaszcza, że tyle pracy włożyłaś w bloga. Niestety nie mogę Cię na siłę zatrzymać. 
  3. RS. RS jest pusta, trzeba to zmienić. W tym miesiącu wybiorę osobę, lub dwie, które zasiądą przy tym wielkim stole i pomogą mi w opiece nad stadem. Na pewno będzie to osoba aktywna POZYTYWNIE. 
  4. Jakieś konkursy? Impreza? Macie pomysły? Błagam, piszcie. 
To wszystko. Bye ;3

środa, 27 marca 2013

Przepraszam

Przepraszam . Tak Ja Alpha II przepraszam ale będę musiała odejść . W przyczyny nie będę wnikać . Usunę się z autorow sama .

wtorek, 19 marca 2013

"Praw­dzi­wa sa­mot­ność zaczy­na się od chwi­li, kiedy człowiek nie może już dłużej znieść włas­ne­go towarzystwa."

|Havran|"Kruk"|3 lata|Samica|18.05|Saarlooswolfhond|
|Heteroseksualna|Wolna|Holandia|Czujka nocna|Łowca|Główny szpieg|Topazowe oczy|
|Wycie do księżyca|

Godność:
Nadano jej imię Havran. Nazwiska owa suka nie posiada, a raczej nie przyznaje się do niego.
Przydomek:
Havran w tłumaczeniu oznacza "kruk", więc tego przydomka się trzyma.
Płeć:
Należy do "płci pięknej".
Rasa:
Należy do dumnej rasy psów pasterskich -Saarlooswolfhond.
Charakter:
Havren jest psem o różnorodnym charakterze. Jako rasowa Saarlooswolfhund'ka jest bardzo aktywna i nieugięta. Potrafi być oddana swym najbliższym, natomiast w stosunku do obcych jest podejrzliwa i zachowuje się z rezerwą.
Ponad to jest dość nieśmiała, zwłaszcza stosunku do płci przeciwnej, lecz stara się to ukryć pod maską oschłości i złośliwości. 
 
Charakterystyczną cechą, jaka ją wyróżnia jest wrodzona wredność i pewność siebie. Nie boi się stanąc w obronie własnej dumy i godności; jest zdolna nawet by zabić. Czasami uznaje to za chorą obsesję w stosunku do własnego ego, ale przeżycia z dzieciństwa nauczyły ją poszanowania własnej osoby i takiej idei się trzyma- by bronić swego honoru i dumy.
Bywa sentymentalna. Niektórzy uznają ją za staroświecką, ale zbytnio nie przejmuje się opinią.
Zdarza jej się udzielać pomocy, ale musi mieć wtedy dobry dzień lub po prostu chce się pozbyć natręta.
Jest znakomicie obeznana w terenie. Z łatwością odnajduje skróty i tajemne przejścia- przydaje się to przy ucieczkach.
Pochodzenie:
Pochodzi z Holandii. Tam się urodziła i mieszkała przez pierwszy rok życia.
Stan cywilny:
Nikt nie wyznał jej miłości, ani sama się nie zakochała. Nie twierdzi też, że znajdzie kogoś w najbliższym czasie. Mówiąc w skrócie, jest wolna.
Partnerstwo:
Skoro jest wolna to trudno, by miała partnera, prawda?
Potomstwo:
Nie posiada i raczej nie planuje mieć.
Chociaż kto wie, może jej się odmieni.
Orientacja:
Jak najbardziej Heteroseksualna.
Wygląd:
Jej rasa powstała dzięki połączeniu owczarka niemieckiego z wilczycą pochodzenia syberyjskiego, tak więc budową ciała, ruchami i szatą przypomina wilka. Posiada długie nogi i należy do "kłusaków". Może przemierzać duże odległości swoim własnym tempem. Posiada swobodne ruchy i prawie się nie męczy. Wyróżnia się specyficznym lekkostopym ruchem. Przy wytrwałym kłusie, nie wykazuje zbyt obszernego ruchy kończyn, gdyż mógłby zepsuć lekki ruch, oszczędzającego energię.
Uszy ma stojące i wysoko osadzone, przypominające uszy owczarka niemieckiego. Ogon, również jak u owczarka, ma osadzony nisko, w ruchu przyjmujący kształt sierpa.
Sierść jej zmienia się w szczególności od pory roku. Zimą przeważa podszerstek, który wraz z włosem okrywającym tworzy obfitą szatę, formującą wyraźną kryzę wokół szyi. Podczas pory letniej, większą część stanowi sierść okrywowa. Umaszczenie sierści ma ciemne z odcieniami czarnego i lekkim brązem, zwane wilczastoszarym.
Piękne topazowe oczy, niby płynnej konsystencji spoglądają na otoczenie z ciepłym wyrazem, niezależnie od jej humoru.
 
Lubi:
A co ona może lubić?
Jako pies dość aktywny, uwielbia biegać. Praktycznie jest w ciągłym ruchu. Nie potrafi zbytnio usiedzieć na miejscu.
Skoro lubi biegać to lubi także polować. Często też goni sarnę/łanię/zająca dla samej zabawy, byle tylko zabić czas.
Lubi także spacery. Nieważne z kim, nie ważne gdzie. Po prostu czasami musi się przejść dla samej przyjemności spacerowania.
W ciepłe dni przesiaduje nad wodą, a i czasami pływa, choć aż tak bardzo za tym nie przepada.
Nie lubi:
Na pewno nie toleruje i nie będzie tolerować niehonorowego zachowania. Gardzi tymi, którzy traktują innych z wyższością.
Nienawidzi samców-buraków, którzy źle traktują samice i szczeniaki. Mogłaby za to flaki wypruć.
Nie lubi zbytnio gorących, ani bardzo zimnych dni.
Historia:
Może zacznę od samego początku, a dokładniej od momentu, gdy Havran przyszła na świat. Działo się to w nocy z 17 na 18 maja podczas pełni. Mała samiczka o pięknej sierści przyszła na świat przy akompaniamencie wilczego wycia.
Mimo iż Havren nie znała swoich rodziców to od przybranych dowiedziała się, że byli oni dzikimi psami. Matka pochodziła z Czech i wraz z watahą zawędrowała aż do Holandii. Tam właśnie poznała mojego ojca- psa pasterskiego.
Zaiskrzyło między nimi i tak oto urodziła się Havran. Rodzice biologiczni i przybrani Havran, znali się bardzo dobrze, dlatego też została przekazana im pod opiekę. Nigdy nie dowiedziała się dlaczego, choć bardzo tego pragnęła. Tak więc przez 1 rok życia Hav spędziła w gospodarstwie. Żyła wśród zwierząt, biegając po wielkich plantacjach tulipanów. Kochała to miejsce, lecz jej aktywny tryb życia nie podobał się farmerom i pewnego dnia została schwytana przez nich do worka i wywieziona daleko od domu. Wyrzucono ją gdzieś na poboczu i tam zostawiono. Mała Havran jakimś cudem wydostała się z worka i w pierwszej kolejności zaczęła biec za samochodem, który już dawno odjechał. Przerażona i osamotniona błąkała się po lesie, nie wiedząc co ze sobą począć. Musiała przetrwać, dobrze o tym wiedziała. Zawsze była zaborczym i dość ambitnym szczeniakiem i właśnie dzięki tym cechom udało jej się przeżyć. Błąkała się przez długi okres, aż nie trafiła do dużego miasta. Tam została schwytana przez chciwego brodacza, który widział w niej żyłę złota. Zawlókł ją do swojego domu i zamknął w klatce w piwnicy. Mężczyzna zapragnął stworzyć nową rasę, na której zbiłby majątek. Biedną Hav dawał kilkakrotnie do kopulacji z wybranymi psami, lecz widząc agresję u suczki, zaprzestał i postanowił ją zastrzelić. Ta jednak była szybsza i zaatakowała go, wgryzając się w jego twarz. Oślepiła brodacza, a następnie uciekła. Poprzysięgła sobie, że już nigdy nie zaufa ludziom.
I tak, po całym incydencie, Hav błąkała się znów przez całe 2 lata, aż w końcu odnalazła stado EDOS.
Jako zwierze stadne, zapragnęła tutaj dołączyć i tak się stało.
 
Urodziny:
Havran urodziła się z 17 na 18 maja.
Umiejętności:
Jedną z jej umiejętności, albo po prostu połączenie odpowiednich genów, jest wytrzymałość. Potrafi bez przerwy przemierzyć bardzo długi dystanse.
Potrafi się wspinać i wysoko skakać.
Stanowisko:
Jako aktywna i wytrzymała samica chciałaby zająć stanowisko czujki nocnej oraz łowcy, a także będzie się starać o zajęcie stanowiska Głównego szpiega.
W Radzie Stada chciałaby zając stanowisko "Brutalna krew"
Znaki szczególne:
 Nie posiada znaków szczególnych, lecz jedyną wyróżniającą ją cechą są właśnie jej oczy.
Towarzysz:
Nie posiada żadnego towarzysza, od zawsze była samotna.
Ciekawostki:
• Havran w języku czeskim oznacza "kruk"
• Zimą jej oczy blakną i stają się lekko szare
• Nie znała biologicznych rodziców
• Posiada lekką nerwicę natręctw i zawsze podczas pełni wyje do księżyca.
---
Kontakt:
*gg- 38472563
*skype/tel- pytać
Kod na chacie:
660066
Nick:
Havran
 

niedziela, 10 marca 2013

Ekhem .

Żyć Żyć ludzie .! Mam kilka pomysłów .! 
1. Jakaś impreza . Nw z jakiej okazji ale cos musi być
2. Konkursy .
3. Opowiadanie stadne / Event .
4. LO ? A nie to za wcześnie .
5. Zrobienie coś dla stada . 


2. Komkursy .
No to tak Konek numer łan

KONKURS PLASTYCZNY
Jury : Max 2 .
Uczestnicy:

Konek numer to


KONKURS NA WOKAL
Jury : max 2
Uczestnicy:

Konek numer tri 


KONKURS NA GRAFIKE
Jury: max 2
Uczestnicy:


5. Zrobienie coś dla stada .
No to . Teraz podam przykłady .

SOJUSZE
min 2/4

OPOWIADANIA

POMYSŁY
Takie coś jak ja napisałam powyżej 

NOWI CZŁONKOWIE
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jeśli o czymś zapomniałam albo chcecie dodać swoje pomysły to piszcie pod notką

sobota, 23 lutego 2013

Flash umrzył x.x

Tak, tak, moi drodzy. Nasz kochany flash zdechł. Wiem, ja też nienawidzę Spikerii, jednak musimy się tam przenieść. Założyłam prywatny pokój, hasło to Bazylia. No, także zapraszam.

piątek, 22 lutego 2013

Historia Czarnej Labradorki

Wysoki, barczysty mężczyzna o kasztanowych włochach i hebanowych oczach wracał właśnie do swego zaniedbanego domu z zakupami. Wyjął zardzewiały klucz, przekręcił go w zamku i wszedł do środka. Od razu rozległo się szczekanie kilkudziesięciu psów, walących łapami i pyskami w swoje klatki. Mężczyzna odstawił zakupy, podszedł do klatki z jednym z psów i kopnął ją mocno, tak, że ta odleciała na drugi koniec pokoju.
-Zamknąć pyski! -wrzasnął zdenerwowany. Psy były wychudzone, w klatkach miały brudno. Pasowały na poziom tego zaniedbanego domu, z powybijanymi szybami w piwnicznych oknach, popisanych ścianach, które niegdyś miały brzoskwiniowy kolor. Mężczyzna mimo posiadania kilkudziesięciu psów znał dźwięk szczekania ich wszystkich. Gdy do jego uszu dobiegło cieniutkie szczekanie szczeniaków wyjął z jednej z siatek butelkę wódki. Odkręcił ją i chwiejnym krokiem ruszył w kierunku pomieszczenia obok. Otwierając podrapane, wyblakłe, stare drzwi wszedł do środka. Nie było szyby w oknie, pomieszczenie nie miało porządnej podłogi. Ściany były murowane, niepomalowane. Na wpółpijany mężczyzna rozejrzał się po pokoju, szukając klatki, z której dochodziło szczekanie. W końcu odszukał ją wzrokiem. Była to klatka suczki Vey, jeszcze do niedawna ciężarnej. Obok niej stała klatka z chempionem psich walk, -które były dla mężczyzny czystą rozrywką- Forest'em. Samiec psa wytykał czarny jak smoła nos przez klatkę, chcąc powąchać swoje szczenięta, które miał z Vey. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko, ukazując w połowie bezzębne działa i ukląkł przy klatce suni. Uderzył psa w pysk, aby zajął się swoją klatka i z uśmiechem otworzył drzwiczki suni. Gdy wyciągnął dłoń po jedno ze szczeniąt suczka skoczyła z zębiskami na nią, broniąc swych małych. Tak, wiedziała, co on chce zrobić. Wszystkie psy to wiedziały. Mężczyzna jednak złapał tylko ją za pysk i wyjął szczenięta z klatki. Mężczyzna położył je na zimnej, brudnej ziemi, a te zaczęły się gramolić w stronę matki. Człowiek jednak ściągał je i zaczął liczyć.
-Jedno..Dwa...Trzy...Cztery...Pięć....Sześć.... -mówi, patrząc po kolei na każde szczenię czarnej labradorki. Sprawdził płeć i odłożył szczenięta do klatki, biorąc kolejny łyk trunku.
-Pięć samców i jedna suka.. -powiedział do siebie i wyszedł z pokoju.
Tego samego wieczoru powrócił do tego pomieszczenia, zabierając klatkę z ojcem szczeniaków. Po chwili wrócił i po klatkę z sunią i szczeniakami. Wśród nich była Emeraya.
Barczysty ruszył w kierunku schodów prowadzących na dół, to piwnicy. Był już tam tłum ludzi, razem z psami. Zwierzęta były poranione, z bliznami. Postawił klatkę ze szczeniakami i suczką w kącie wilgotnego pomieszczenia.
-Za każdą walkę, której dziś nie wygrają moje psy dam szczeniaka najlepszej suki i psa z mojej hodowli. -powiedział mężczyzna, zbliżając się do ringu dla psów. Jedyna suczka z miotu mimo, że miała kilka dni doczołgała się do ściany klatki. Nic nie widziała, ale czuła, że stanie się coś niedobrego. Na cały głos zaczęła piszczeń, chcąc jakoś to przerwać. Nikt jednak tego nie usłyszał z powodu zaciekłego szczekania walczących już psów. W końcu walka się zakończyła. Z klatki ubyło jednego małego labradora. Jeszcze krwawiące ciało poległego bezdusznie wyrzucona na śmietnik stojący przy wejściu do podziemnego pomieszczenia, przeznaczonego do walk. Zdarzenie to powtarzało się, aż w końcu w klatce została tylko Emeraya i jej matka. Do ostatniej, finałowej walki stanął ojciec suczki i buldog wygrywający dotąd wszystkie walki. W tym momencie mała sunia zaczęła piszczeć jeszcze głośniej, niż przedtem. Po ok. 20 minutach walki wszystko się zakończyło. Ciało czarnego labradora dostało wyrzucone na śmietnik, tak jak jego poprzednicy. Mała suczka została wyjęta z klatki. Mimo, że nie miała zębów próbowała gryźć barczystego mężczyznę. Trafiła w ręce małego, grubego mężczyzny. Wszyscy się rozeszli.
Emeraya niesiona przez mężczyznę, który w drugiej ręce trzymał smycze ze swoimi psami, w tym buldogiem próbowała gryźć palce grubego.
-Widzę, mała, że masz zacięcie do walk. Kilka dni, a już, mimo, że nie masz zębów gryziesz jak oszalała. -zaśmiał się gardłowo mężczyzna, otwierając drzwi do wielkiego, zamożnego domu. Psy trafiły Bóg wie gdzie, a mała przedstawicielka labradora spoczęła na aksamitnej poduszce. Po kilku chwilach do pokoju wbiegła mała dziewczynka.
-Tatusiu! Kupiłeś mi pieska! -wrzasnęła biegnąc do suni.
-Zdobyłem, kochanie. -uśmiechnął się szkaradnie mężczyzna.
-Suczka? Obiecałeś mi suczkę. -powiedziała podnosząc szczeniaka.
-Tak, jedyna w miocie. Labrador, jak obiecałem. Córka byłego chempiona wamk, Forest'a. I najsilniejszej suczi w okolicy, Vey. -powiedział gruby obojętnie.
-Taak! -wrzasnęła jeszcze raz dziewczynka i ze Emeray'ą ruszyła do swojego pokoju. Zaczęła się "zabawa" z psem.
Emeraya dorastała tak. W wieku 1 roku została przywiązana do budy na dworze. Karmiono ją, jednak nikt nie dbał o nią w czasie burzy, gradu, zimy. A obroża zaczęła wżynać się suczce.
Pewnego dnia Emeraya leżała przed budą na wpółżywa. Obroża wbiła jej się tak głęboko, że gdyby teraz się szarpnęła przebiłaby się przez tchawicę. Na szczęście nowo przyjęta opiekunka psa, idąc nakarmić suczkę wrzasnęła na cały dom. Od razu wybiegła dziewczynka z ojcem. Zadzwoniono po weterynarza.
Ema przeszła trudną operację. Zdjęto jej brudną obrożę  i oczyszczono rany. Rana zaczęła się goić.
Na psychice Czarnej powstał jednak trwały uraz. Nigdy już nie ufała ludziom. Kochała tylko jedną osobę - opiekunkę do niej wynajętą. Była to starsza kobieta. Wkrótce zmarła. Gdy przez miesiąc kobieta nie przychodziła do niej czekoladowo oka postanowiła uciec. Tak długo uderzała całym ciałem, gryzła, drapała i wyła, aż w końcu udało jej się otworzyć drzwi od kojca. Uciekła stamtąd przez otwartą furtkę. Snuła się po mieście. A właściciele sprawili sobie nowego psa. Byli za leniwi, by szukać Emeray'i. Ta w końcu dostała się do lasu. Żyła tam, co kilka dni posuwając się dalej. Ukończyła 3 rok życia, czyli tułała się rok. W końcu dotarła na te tereny. Poznała koleżankę, Allex. Razem założyły EDOS. Tak, teraz jest szczęśliwa. Emeraya nareszcie zaznała szczęścia.

---
[Tia.. historia waszej Alphy x.x Wiem, że do dupy. Wiem. Komentować, please x.x]

czwartek, 21 lutego 2013

Degenerat.


  • Imię - Sojuz
  • Płeć - Pies 
  • Rasa - Doberman
  • Wiek - 6 lat
  • Urodziny - 4 maja
  • Pochodzenie - urodzony i wychowany w Rosji. 
  • Stanowisko - Obrońca stada.
  • Osobowość - Jedno jest pewne: ciężko go polubić, a co dopiero obdarzyć jakąś głębszą sympatią. Sojuz bowiem wydaje się być istotą zupełnie niezaznajomioną z takimi terminami jak "wyrozumiałość", "współczucie" czy na przykład "delikatność". To osoba o ostrym i zaciętym charakterze, choć istoty tak lojalnej jak on ciężko ze świecą szukać. Zazwyczaj spokojny i opanowany, bywa małomówny. Należy do zwierząt bardzo cierpliwych, jednak jak u każdego owa cierpliwość ma swoje granice. Przekroczona objawia się u niego nagłym wybuchem nieposkromionej agresji i brutalną przemocą, której sobie nie szczędzi. Jest dobrym słuchaczem i doradcą na niezliczoną ilość tematów wszelkiej maści, choć na tym jego zalety właściwie się kończą. Nie oszczędzi ostrej krytyki, ciężkiego osądu, wytknięcia błędów i "przemielenia" otrzymanych wiadomości przez pryzmat własnych wartości. To typ dumny, pracowity, pewny siebie i odrobinę egocentryczny.
  • Lubi -  Dobre towarzystwo, choć sam rzadko bywa jego duszą; gonitwy za mniejszymi zwierzętami; ruch i swobodę.
  • Nie lubi -  Rozgardiaszu; natrętów; intelektualnego brodzika; ludzi.
  • Umiejętności - sprawny, silny, bardzo rygorystyczny i wytrzymały.
  • Wygląd - Wzrost w kłębie 71 cm; waga 44 kg. Czarny-podpalany pies o niezbyt krępej budowie ciała, choć dobrze umięśniony z szeroką, silną klatką piersiową. Brzuch podkasany jak u każdego przedstawiciela jego rasy; długie mocne łapy; podcięte, spiczaste uszy; mały kikut ogona; kwadratowa kufa.


  • Historia w skórcie - Sojuz od szczeniaka żył wśród ludzi, wychowując się na psa obronnego. Urodził się i szkolił w rosyjskiej firmie ochroniarskiej, której członkowie wyznaczeni byli do nadzorowania bezpieczeństwa najwyższych osobistości kraju. Przez lata zdobywał doświadczenie w swoim "fachu" i wraz ze swoim Panem Grigorijem Rustowiczem uważani byli za najlepszą, najsprawniej działającą parę ostatnich lat. Wypadek przy pracy mający miejsce pół roku temu, przekreślił jednak dalszą karierę dobermana. Na placu treningowym pies zagryzł człowieka, co natychmiastowo poskutkowało wydaleniem go ze służby i wyznaczeniem surowej kary. Sojuz miał zostać odstrzelony przez jednego z funkcjonariuszy jako nieobliczalny i agresywny morderca. Grigorij, jego domniemany przyjaciel nie starał się nawet zapobiec katastrofie. Pies uciekł...
  • Kontakt - mailowy.
  • Kolor na czacie - #553300